Planeta latina

Planeta Latina – podsumowanie

Pogoda jak w tropikach, piękne tancerki w kolorowych strojach, wysportowani capoeiristas, żywiołowa muzyka i wspaniała publiczność – brzmi jak opis magicznego zakątka w Ameryce Łacińskiej, a to wszystko wydarzyło się w Polsce w ubiegły weekend. Park im. Marszałka Rydza-Śmigłego przemienił się na dwa sierpniowe wieczory w miejsce z innej planety, z Planety Latina.

Sobota – brzmienie Havany

W sobotę na scenie panowały kubańskie klimaty, w jakie wprowadził nas zespól Los Cubanitos. Yaremi, Tony i Eddy zaprezentowali największe przeboje ze słonecznej wyspy. Widzowie, którzy podczas pierwszej części koncertu nieśmiało kiwali się w rytm muzyki, w drugiej części nie mogli już usiedzieć w miejscu i ruszyli do tańca. Podstawowych kroków salsy nauczyliśmy się od mistrza Orlando, aby móc je potem szlifować podczas koncertu i zamykającej show Latinoteki.

Nie zabrakło też wspaniałych tancerek z rewii As Belezas do Brasil, które towarzyszyły nam przez cały weekend. Wyczerpani emocjami i tańcem widzowie mogli się posilić przekąskami kuchni latynoskiej, przygotowanymi specjalnie dla gości Planety.

Niedziela – brzmienie Rio de Janeiro

W niedzielę bawiła się z nami jeszcze liczniejsza publiczność – podejrzewamy, że wieść o magicznym klimacie wydarzenia rozeszła się po okolicy i kto żyw pospieszył w niedzielny wieczór, aby znaleźć się na roztańczonej brazylijskiej Planecie. Show rozpoczął się od występu tancerek As Belezas, których bogato zdobione stroje przeniosły nas w sam środek karnawału w Rio.

Ale nie zostaliśmy zbyt długo w Cidade Maravilhosa, bo zaraz na scenę wkroczyła akrobatyczna grupa… nie, to nie byli cyrkowcy, ale capoeiristas z Unicar Warszawa. Dźwięki berimbau sprawiły, że znaleźliśmy się na plażach Salvadoru, który jest ojczyzną capoeiry. Capoeiristas poprowadzili krótką lekcję dla pragnących poznać podstawowe kroki. Kto wie, może był wśród nich jakiś nowy mestre?

Nie zawiedli jak zwykle chłopcy z zespołu Samba Soul, zabierając nas w muzyczną podróż z powrotem do Rio de Janeiro. Dopłynęliśmy tam statkiem wśród kołyszących fal, z którymi walczyliśmy jednocześnie ucząc się samby od pierwszego bosmana Andre Mafry. Po tym, jak Andre z wrodzonym wdziękiem przeprowadził nas przez ocean, pozostało już tylko zasłuchać się w zniewalającym głosie Luciano i odpłynąć. Ten wieczór obfitował też w chwile pełne wzruszeń, gdy świętowaliśmy pierwszą rocznicę ślubu naszego znakomitego wokalisty.

To był niezapomniany weekend, podczas którego po raz kolejny doświadczyliśmy najlepszej strony Ameryki Łacińskiej. Wszyscy artyści zostali owacyjnie przyjęci przez entuzjastyczną publiczność, która nie nie pozwoliła zejść ze sceny nie tylko wykonawcom, ale także… DJ-owi, domagając się kolejnych przebojów. Planeta Latina przeszła już do historii, ale dla nas lato, taniec, muzyka i zabawa trwają cały rok – bądźcie z nami na kolejnych wydarzeniach. Do zobaczenia!